Troszkę sobie pospaliśmy. Rozmowa z Bogną Burską w Magazynie Szum

Troszkę sobie pospaliśmy. Rozmowa z Bogną Burską w Magazynie Szum

Performance Bio Queen Lizzy Strata, „Metropolitanka”, 2019; fot. Olga Burczyk, Paweł Kasprzak

Wydział: Rzeźba i Intermedia

Troszkę sobie pospaliśmy. Rozmowa z Bogną Burską w Magazynie Szum

Słowo feminizm zrobiło w języku polskim fatalną karierę. Ale od trzech czy czterech lat nie muszę się już specjalnie męczyć. Młodzi ludzie są bardzo społecznie i politycznie świadomi, znają język, w którym mogą o tym mówić, mają narzędzia. Czarny protest zmienił powszechną świadomość.

Jakub Knera: Projekt Metropolitanka, który prowadzisz w I Pracowni Intermediów Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, funkcjonuje już niemal dekadę. Skąd się wziął?

Bogna Burska: Próbowałam sprawdzić ostatnio od kiedy robię ten projekt, wyszło mi, że od 2012 roku. Zostałam zaproszona przez Anię Miler do grupy herstorycznej Metropolitanka, która miała zajmować się rolą kobiet w trójmiejskiej metropolii. Pomyślałam, że to dobry projekt również dla studentek i studentów, więc włączyłam go w zajęcia. Najpierw odbywał się w ramach zajęć bloku podstaw, który prowadziłam. Teraz ja, Honorata Martin i Anka Leśniak prowadzimy pracownie dyplomujące licencjat, dziewczyny lubią ten projekt, więc uznałam, że nasze trzy pracownie mogą go robić wspólnie.

Jaki miałaś na te zajęcia pomysł?

Herstoria przeniesiona w obszar wizualny to po prostu poszukiwania w obszarze artystycznych projektów feministycznych, z tym, że teraz coraz ważniejsza jest perspektywa niebinarna. Ale Metropolitanka miała być czymś więcej: to projekt społeczny. Nie chodzi tylko o sztukę – w przestrzeni społecznej mają się również pojawić czytelne komunikaty, dlatego częścią zadania jest również zaprojektowanie plakatu, a ostatnio też – z inicjatywy Maćka Salamona – wlepki.
Herstoryczki z Instytutu Kultury Miejskiej i z grupy herstorycznej – Anna Urbańczyk, Anna Miler i Barbara Borowiak – wspierały nas warsztatami antydyskryminacyjnymi czy wykładami, np. o herstorii stoczni i matkach chrzestnych statków.
Fajne było to, że te zajęcia zawsze miały część interaktywną, dotyczącą na przykład równościowego języka czy stereotypów.


Przejdź do artykułu